niedziela, 29 marca 2015

OS Leonetta #001: ~Ból jest czymś niezapomnianym. 2/3 | Nathalie Juliet

~~~~~~~*~~~~~~~
***
-Leon...- poczułam że głos mi się łamie a do moich oczu zaczęły napływać łzy. - To ty..?- wydukałam.
-Violetta?- zapytał cicho.
-Ale ty...myślałam że nie żyjesz.
Szatynka co chwilę przełykała słone łzy i patrzyła się na bruneta. Myślała że ją zostawił, że nie żyj, układał sobie życie gdzieś indziej. Zranił ją jeszcze za dawnych lat - a ona nigdy mu tego nie wybaczyła.
Stało się to gdy miała jeszcze 19 lat.
Violetta szła wąskimi alejkami, miała się tam spotkać ze swoim narzeczonym, Leon'em Verdas'em. Była tak szczęśliwa i z dumą nosiła swój pierścionek zaręczynowy, który lśnił na jej palcu w blasku rażącego słońca.
 Miała delikatny uśmiech na twarzy i radośnie szła do miejsca ich stałych spotkań. Zawsze spotykali się w tym samym miejscu.
 Na jednej wyróżnionej drewnianej ławce - uwielbiali to miejsce, było jak owoc ich miłości i ziarno wszystkich uczuć co czuli do siebie. Szatynka już dochodziła do ich miejsca spotkań gdy zobaczyła jak jej narzeczony całował się z inną, a w tym momencie jej serce pękło i roztrząsnęło się na tysiące kawałeczków. Nie miała siły, tak ją to bolało że jej głowa była przepełniona myślami. W tej jednej sekundzie jej życie zostało zniszczone, rozpadło się jak jej złamane serce. Nie wiedziała że brunet zauważył ją, ale ona nie chciała kolejnej rozłąki. Tak, kolejnej, już kiedyś była podobna sytuacja, szatynka wybaczyła owemu chłopakowi i do tej chwili byli narzeczeństwem. Chłopak obiecał troszczyć się ją.  Nie chciała kolejnej rozłąki, kolejnych nieprzeżytych chwil, chwil które sprawiały się łzy ciekły z jej pięknych kasztanowych oczu. Tak bardzo kochała chłopaka; był dla niej całym światem, tlenem i w tym momencie czuła się jakby cząstka jej zginęła. Nie miała już życia, tlenu. Nie miałaby po co żyć. Była bezsilna, a jej kruche delikatne ciało upadło na podłogę, i gdy brunet zaobserwował ją, było już za późno. Dostała strasznego wstrząsu - nie potrafiła już kochać. Zabrali ją do szpitala, gdzie miała czas by wszystko przemyśleć i pogodzić się z rozłąką. Nie potrzebowała życia. Gdy tylko wróciła do domu zignorowała polecenia lekarzy, nie chodziła do pracy, bo jak w takim stanie, głodziła się i całe dnie przesiadywała w domu. Jedyne co lekarze znaleźli, to jej pierścionek zaręczynowy. Nigdy go nie wywaliła. Stał na poduszeczce na szafce, i zawsze na niego spoglądała. Widziała w nim szczęście. Kiedy on jej się oświadczył, a ona zarzuciła ręce na jego szyi i namiętnie musnęła jego ciepłe wargi. Tego już nie było. Mimo, że przedmiot przyprowadzał ją do łez, nigdy go nie wyrzuciła. To miejsce przypominało jej tą chwilę, całe Buenos Aires jej to przypominało, dlatego iż wyprowadziła się daleko do Ameryki; do Nowego Jorku. Miała nadzieję ułożyć swoje życie na nowo. Ale czy udało jej się? No właśnie nie.
Wyprowadziła się, parę wspomnień zniknęło, ale nadal codziennie płakała i śniła ten sam koszmar, który potrafiła opowiedzieć w najmniejszych szczegółach.  
-Ja cię kochałam.- oznajmiła przez łzy.
-Ja Cię nadal kocham, nadal nie wierzę że Cię znalazłem, Violetto, całe dnie i noce myślałem o tobie, zachowałem się karygodne i chciałem Cię przeprosić. Nie zasługujesz na mnie. Jestem idiotą, że pozwoliłem Cię stracić. Zaniosłem Cię wtedy do szpitala, pamiętasz? Gdy tylko się obudziłaś, wyjechałem i zostawiłem Buenos Aires - wiedziałem że nigdy mi nie wybaczysz. Nie chciałbym, byś już zawsze musiała cierpieć prze zemnie. Wyrządziłem Ci krzywdę. Violetto, przepraszam.- zakończył swój monolog po czym spojrzał na pierścionek na mojej dłoni.
Ponownie wybuchnęłam płaczem.
-Leon..
***
Druga część.
Przyjmę 2 ZAMÓWIENIA.
Skaładać w komentarzach :D
~ Nath Juliet x

2 komentarze:

  1. Zamawia: AnanaseQ
    Wykonanie: Nathalie Juliet
    Para: Fedemiła
    Uwagi: nie mam.
    Typ: Zwykły.
    Hasło: Herbatka ^^

    Z góry dziękuję, Super One-shot, masz talent! <33
    ~AnanaseQ

    OdpowiedzUsuń